piątek, 30 sierpnia 2013

Relacja z Bristolu cz. I

Bristol to jak do tej pory najodleglejsze miejsce, w którym byłam. Pierwsze podróże mają sporo pozytywnych, ale również negatywnych stron. Przeżyłam wiele 'pierwszych razów' podczas tych wakacji, a jednym z najwspanialszych był bez wątpienia  lot samolotem, podobało mi się tak bardzo, że po wylądowaniu zaczęłam zastanawiać się nad karierą stewardessy ;) Codziennie obserwować jak wszystko staje się coraz mniejsze i mniejsze (problemy również?), patrzyć na plamy zieleni, niebieskości i przeróżnych odcieni żółci, obserwować chmury z góry..
Bristol to ciekawe miasto, pełne pysznego jedzenia (o którym za chwilę), pięknych, kolorowych, oryginalnych, pomysłowych ludzi z licznymi pasjami, z policją na dostojnych, wysokich koniach, z drzwiami chyba we wszystkich możliwych kolorach, ze skrzeczącymi mewami, lalkami z głową dziecka i tułowiem lisa w witrynach sklepowych (niestety nie sfotografowałam tego dziwa), pełne rowerów, kabrioletów, klimatycznych angielskich barów, dających do myślenia graffiti, zielonych wzgórz, starych parków, a jednak wydaje mi się, że nie poczułabym się tam nigdy jak w domu.. może wszędzie dobrze tam, gdzie nas nie ma? A może po prostu wszystko (a na pewno wiele) zależy od naszego nastawienia.. Ale miało być o jedzeniu, więc niech przemówią zdjęcia!

Indyjska uczta z lemoniadą i moją siostrą w tle, jak się pewnie domyślacie nie miałyśmy najmniejszego problemu ze znalezieniem wegańskiej opcji nawet w całkiem "mięsnych" knajpach, a nawet jeśli takowej znaleźć nie mogłyśmy bez problemu przygotowywano dla nas coś spoza karty. 

 Zdjęcie wnętrza knajpki, a nazywa się ona Thali Cafe, szczerze polecam

Wspomniane już przeze mnie wcześniej kolorowe drzwi, aż nabrałam ochoty na przemalowanie moich! Niestety mieszkam w wynajmowanym mieszkaniu, więc muszę trochę poczekać z wcieleniem tego pomysłu w życie

Absolutnie przepyszny wegański serek do smarowania kupiony w jednym z brytyjskich Tesco, z obawy na ograniczenia bagażowe nie zabrałam ze sobą zapasów tego przysmaku, ale siostra już szykuje dla mnie paczkę, w której na pewno się znajdzie
Wszechobecne mewy, które szybko uciekały, gdy tylko sięgałam po aparat, spryciule!
Tak często wyglądało moje śniadanie w Anglii, paskudny, chemiczny chleb opieczony w tosterze (coby stał się bardziej zjadliwy) z różnymi pysznymi i mniej pysznymi dodatkami
"Which is the right way?" Oto jest pytanie. Zdarzyło mi się raz zgubić w Bristolu, po prostu poszłam za daleko w górę, a musicie wiedzieć, że po tym mieście głównie chodzi się pod górę, lub z tej góry schodzi, na szczęście dość łatwo odnalazłam właściwą ścieżkę
Pizza na super cienkim cieście, ponoć w Anglii ciężko o dobrą pizzę, ta była całkiem przyzwoita, szkoda tylko, że po 5 minutach znów byłyśmy głodne, ale nic straconego bo..
.. po chwili załapałyśmy się na uliczną degustację falafeli, najlepszych jakie do tej pory jadłam
Po lewej moje pierwsze w życiu sushi i warzywna samosa z Waitrose, marzę o sieci takich sklepów w Polsce, można było tam znaleźć dosłownie wszystko, jarmuż (och chipsy jarmużowe!) zestawy pokrojonych i poobieranych, gotowych do spożycia warzyw i owoców, sałatki, mleka i śmietanki roślinne, tacki pełne warzyw gotowych do położenia na grillu itd.. A po prawej raw batoniki, bardziej smakowała mi wersja z pomarańczą niż z rabarbarem
Chrupkie i rumiane na zewnątrz, miękkie w środku.. frytki idealne, jedzone niespiesznie w jednym z bristolskich barów
Ja na tle obrazu w bristolskim muzeum. Wstęp był darmowy, więc grzechem byłoby nie skorzystać, niestety tego dnia wiele wystaw było zamkniętych, a wypchane zwierzęta w witrynach (z mojego punktu widzenia) również nie przemawiały na jego korzyść.
Łódka zacumowana przy promenadzie, zamieszkiwana na co dzień (przynajmniej w sezonie letnim)  przez (jak mniemam) swoich właścicieli. Marzy mi się zamieszkanie na takiej, lub podobnej choćby na miesiąc
Jogurt alpro z płatkami owsianymi, moim faworytem był wiśniowy, ale ten też niczego sobie. Bardzo mocno wierzę w to, że wkrótce i w Polsce nie będzie problemu ze znalezieniem tego typu produktów, jest coraz lepiej, w moim małym mieście powstał eko, pro wege (jak zwał tak zwał) sklep, od paru miesięcy zauważam, że  na sklepowych półkach pojawia się coraz więcej mlek roślinnych, a i popyt się zwiększa. Więcej wegan/wegetarian mniej okrucieństwa wobec zwierząt, go vegan!
A na koniec garść graffiti:









Ciąg dalszy nastąpi.

środa, 21 sierpnia 2013

Warzywa stir-fry z sosem słodko-kwaśnym

Na wstępie chciałabym poinformować, że blog doczekał się swojego fanpage'a, na którego serdecznie zapraszam.
Wczoraj widziałam śliwki i dynie na straganie, jesień zbliża się wielkimi krokami, to dobrze, chyba już jej potrzebuję.. A co u mnie? Zaczytuję się powieściami Whartona i wierszami Jasnorzewskiej, bywam statystką, chodzę na koncerty, tańczę z moim psem, chodzę po czeskich górach, piję piwo z domowym sokiem malinowym i kupuję szałwię na straganie, oglądam filmy dobre i beznadziejne, nocami słucham polskiego radia, leżę na łące, stoję w tłumie na wiejskim festynie, zastanawiając się "co ja tutaj robię", szukam grzybów, ale póki co nie znajduję, usilnie próbuję wymyślić na jakie by pójść studia i co podarować siostrze na urodziny.. żyję, całkiem nawet lubię to swoje życie.
Dziś coś dla wszystkich zabieganych, szybkie danie stir-fry z papryką,ananasem kapustą pekińską i orzechami nerkowca w gęstym i aromatycznym sosie słodko-kwaśnym.

Składniki:
  • szalotka lub mała cebula
  • 2-3 ząbki czosnku
  • 4 goździki (zmielone w młynku do kawy lub moździerzu)
  • parę ziaren kolendry (zmielone jw.)
  • kawałek obranego i startego świeżego imbiru lub łyżeczka imbiru w proszku
  • łyżeczka cynamonu
  • kawałek papryczki chilli lub łyżeczka płatków chilli/ ostrej papryki w proszku
  • papryka pokrojona w grubą kostkę
  • pół puszki ananasa w kawałkach
  • pół małej kapusty pekińskiej pokrojonej w paski
  • 3 garści (mniej więcej 1 szklanka) orzechów nerkowca (opcjonalnie ziemnych)
  • ewentualnie mała puszka pędów bambusa (o których ja zapomniałam)
  • olej do smażenia
  • ryż lub makaron do podania
  • sok z cytryny lub limonki do skropienia
Składniki na sos:
  • 2 łyżki sosu sojowego
  • 2 łyżki octu jabłkowego (lub ryżowego)
  • 1-2 łyżki syropu z agawy (ew. cukru trzcinowego, syropu klonowego etc.)
  • 4 łyżki soku z ananasa (zalewy z puszki)
  • opcjonalnie łyżeczka mąki kukurydzianej/ziemniaczanej
Przygotowanie:
  1. W woku lub na dużej patelni rozgrzać olej, dodać pokrojoną szalotkę, zmiażdżone ząbki czosnku, imbir, chilli, ziarna kolendry, cynamon i nerkowce, smażyć mieszając, aż do zarumienienia orzechów. Dodać paprykę, ananasa i ew. pędy bambusa, podsmażać aż nieco zmiękną, ale nadal będą jędrne, dodać kapustę, smażyć przez chwilę.
  2. Wlać sos sojowy, ocet, sok z ananasa  i syrop z agawy, wymieszać. Zagotować, w razie potrzeby zagęścić łyżeczką mąki. Podawać z ryżem lub makaronem, skropione sokiem z cytryny lub limonki i posypane kapustą pekińską.
A to kawałek przepysznej tarty z przepisu jadłonomii, polecam!


piątek, 9 sierpnia 2013

Sałatka warzywna z makaronem ryżowym



Mocno zaniedbałam bloga, lecz w tym czasie działo się tak dużo, że nie znalazłabym ani chwili na napisanie czegoś sensownego, ale teraz wracam i szykuję dla Was obiecaną relację z Bristolu. Parę dni temu wróciłam z Woodstock'u, więc czas na po-woodstockowego doła, chyba każdy kto chociaż raz był na tym przepięknym festiwalu wie co mam na myśli. Wszystko zdaje się być okropnie szare, ciche (aż czekasz na wesoły okrzyk 'zaraz będzie ciemno!') i brudne (mówię tu o tym całym cynizmie, hipokryzji, braku tolerancji, agresji, która tkwi w wielu ludziach wokół mnie i którą teraz zauważam jeszcze wyraźniej). Jednak zgodnie z przysłowiem Bądź zmianą którą pragniesz ujrzeć w świecie, staram się nie myśleć o tym zbyt wiele i po prostu robić swoje, a obecnie przede wszystkim korzystać z pięknych słonecznych dni i wolnego, który mi jeszcze pozostał.
Dziś pokażę przepis szybką sałatkę warzywną z makaronem, którą parę lat temu wymyśliła moja znajoma i od tamtej pory cieszy się niesłabnącym powodzeniem, bowiem idealnie nadaje się na wszelkiego typu imprezy, grille itp. Tak naprawdę zestaw warzyw jakich użyjecie jest dowolny, ja najczęściej robię poniższą wersję, ale można ją dostosowywać do tego, co aktualnie macie w lodówce (czasem wrzucam grzybki marynowane, surową cukinię, kapary, pomidory..) - nie bez powodu jej pierwotna nazwa to sałatka odpadkowa.

Składniki:
  • około 1/3 paczki makaronu ryżowego, a właściwie to zwykłego makaronu w kształcie ryżu (o takiego)
  • majonez roślinny (np. z tego przepisu) 4-5 łyżek
  • papryka
  • ogórek szklarniowy
  • 5-6 malutkich ogórków korniszonych
  • pęczek rzodkiewki (tylko nie wyrzucajcie natki!)
  • puszka kukurydzy
  • pół słoika zielonych oliwek bez pestek
  • nać pietruszki
  • sól, pieprz, pieprz ziołowy, bazylia, oregano - do smaku
Przygotowanie:
  1. Makaron ugotować według przepisu na opakowaniu. Warzywa umyć. Paprykę, rzodkiewki, oliwki i ogórki pokroić na małe kawałki. Wymieszać ze sobą wszystkie składniki, doprawić do smaku i gotowe!