niedziela, 29 września 2013

Dyniowy Flapjack, czyli angielskie ciasto owsiane z dynią i bakaliami



Spaceruję po dywanie z mchu, wdycham jesienne powietrze, karmię gołębie i przygotowuję smakołyki z sezonowych roślin- oto co u mnie. Jesień powoli staje się moją ulubioną porą roku, choć właściwie wszystkie cztery są pełne uroków. Czytam również słowa mądrych ludzi, całkiem sporo słów, składających się w opowiadania, a opowiadania w książki.
Najtrudniej jest przeżyć następne pięć minut. Życie - to jest następne pięć minut. A jednak robimy wszystko, żeby o tym nie myśleć. Plany, nadzieje, lęki - dotyczą przyszłych tygodni, miesięcy, lat, a nawet dziesięcioleci. W nich wyłącznie żyjemy, czyli nie żyjemy, ale wyobrażamy sobie życie. Ze strachu przed następnymi pięcioma minutami? Czy z nudów? Bo następne pięć minut prawie zawsze jest bardzo nieefektowne. Najczęściej trzeba coś przełożyć z miejsca na miejsce, a potem z powrotem na to samo miejsce, wstać, usiąść, zareagować. A jednak nie ma innego życia, tylko najbliższe pięć minut. Reszta to wyobraźnia. (Chyba że wyobraźnia jest życiem. W takim razie odwołuję wszystko). Taka jest prawda. ” - Te słowa są autorstwa Sławomira Mrożka. 
Dziś przepis na wynik moich wczorajszych eksperymentów, a mianowicie dyniowy flapjack, (przyznam, że o wiele lepsze od tego, który jadłam w Anglii) smak do którego z pewnością jeszcze nie raz powrócę.

Składniki (z tej porcji wychodzi mniej więcej 8 kawałków, radzę podwoić ;))
  • 50 g suszonych bananów 
  • 3 łyżki syropu z agawy (klonowego/sztucznego miodu)
  • 3-4 łyżki delikatnego w smaku oleju (ja użyłam rzepakowego)
  • pół łyżeczki cynamonu
  • pół łyżeczki sproszkowanego imbiru (lub kawałek świeżego startego)
  • 70 g drobnych płatków owsianych
  • 25 g płatków kokosowych
  • 100 g surowej dyni
  • ew. skórka z połowy sparzonej cytryny
  • duża garść migdałów
  • szczypta soli
Przygotowanie:
  1. Banany pokroić w małe kawałeczki.
  2. Migdały zmielić w młynku do kawy lub blenderze. Dynię obrać ze skóry, pokroić na mniejsze kawałki i również zblendować.
  3. W jednej misce wymieszać ze sobą wszystkie suche składniki, w drugiej olej i syrop z agawy. Mokre przelać do suchych, wymieszać łyżką lub rękoma. Powstałą masę przełożyć na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, uformować z niej niezbyt gruby kwadratowy placek, dociskając do blachy.
  4. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni, piec przez około 30-40 minut (aż do zarumienienia wierzchu). Kroić dopiero po całkowitym wystudzeniu, w przeciwnym wypadku może się nieco kruszyć. Zajadać popijając herbatką (np. lipową)


niedziela, 22 września 2013

Relacja z Bristolu cz. II

Czas na kolejną dawkę zdjęć z mojego pobytu w Bristolu (pierwszą część relacji możecie zobaczyć tutaj), więc bez zbędnego wstępu zapraszam do oglądania i komentowania.

To ja sącząca piwo imbirowe, w niemalże w pełni wegańskim (do kawy na życzenie klienta podawane jest organiczne, krowie mleko) lokalu o nazwie Cafe Kino. Było to chyba najczęściej odwiedzane przez nas miejsce podczas tych kilkunastu dni. Jedzenie było pyszne i inspirujące (już niedługo rozpocznę swoje eksperymenty z domową farinatą i flapjack'ami)

Dwa przepyszne, soczyste wege burgery z Cafe Kino. Po lewej w towarzystwie surówki z czerwonej kapusty i marchewki w majonezowym sosie, oraz frytek z batatów, a po prawej z sałatą z suszonymi pomidorkami i z pieczonymi ziemniakami.
Okropnie słodki flapjack i ciasto migdałowo-pomarańczowe przełożone kremem. Nie wiem czy wiecie, że na terenie całej Wielkiej Brytanii obowiązuje prawo zapewnienia klientom darmowej wody pitnej, warto zapamiętać ten fakt i w razie potrzeby ubiegać się o swoją należność ;)

Po lewej zestaw trzech sałatek i kawałek paprykowej farinaty, a po prawej farinata solo z ziemniakami i smażoną cebulą.

Pewnego słonecznego i upalnego dnia (wyczytałam, że Bristol jest jednym z najcieplejszych miast Wielkiej Brytanii) wybrałam się z siostrą do najstarszego bristolskiego parku- Brandon Hill, mnóstwo ludzi wygrzewało się na trawie, urządzało pikniki i bawiło się ze swoimi psami. Przyznam, że w moim miejskim parku taki widok jest niespotykany, a szkoda..

Widok na park z wieży
Panorama miasta

A tutaj mały przedstawiciel (a może przedstawicielka?) fauny ze swoją zdobyczą, napotkany w parku
Treściwe angielskie śniadanie przygotowane przez moją siostrę. Bagietki posmarowane wegańskim serkiem i hummusem, fasolka w sosie pomidorowym, kiełbaski Stelli McCartney, pomidorki koktajlowe i smażona cebula z pieczarkami.
Niemalże równie często jak mewy, na bristolskim niebie pojawiały się balony. Co roku w Bristolu odbywa się jeden z największych międzynarodowych festiwali balonów na ogrzane powietrze.
Absolutnie przepyszne dania z azjatyckiej restauracji Tampopo. Gorąco polecam, tym bardziej, że mają całkiem sporo wegańskich pozycji
SS Great Britain to jedno z najfajniejszych muzeów, jakie do tej pory udało mi się odwiedzić. Jest to właściwie statek muzealny, w którym każdy szczegół jest doskonale odwzorowany [od charakterystycznych zapachów w poszczególnych pomieszczeniach (np. formaliny w kabinie lekarzy pokładowych lub łajna w pomieszczeniu ze zwierzętami)po muzykę w sali balowej, a na atrapach potraw skończywszy], dzięki czemu można odnieść wrażenie jakby się było uczestnikiem jednego z dziewiętnastowiecznych rejsów.


Atrapy o których wspominałam i wnętrze muzealnej kuchni pokładowej


Jedno z aut w stylu retro, których wiele jeździło po bristolskich ulicach, wzbudzając mój niekłamany zachwyt
Moja siostra, ja i pięknie ukwiecony skwer (zdjęcie wykonane polaroidem)

W jedną z niedziel chłopak mojej siostry zabrał nas na całodniową wycieczkę za miasto, nie wdając się za bardzo w szczegóły powiem tylko, że był to bardzo udany wypad, a na zdjęciu szyld zapraszający do fabryki cydru

Ruiny

Ja na triangulation point

Clifton Suspension Bridge, czyli most wiszący nad rzeką Avon, jak podaje Wikipedia: Z tego mostu po raz pierwszy na świecie skakano na bungee. Most znany jest z licznych samobójstw. Między rokiem 1974 a 1993 skoczyło z niego 127 osób.

The End

sobota, 7 września 2013

Sos z surowych pomidorów z szałwią



Mam ochotę wyjechać w góry lub zaszyć się w dziupli Frankie'go Furbo (kto jest takim fanem twórczości Williama Whartona jak ja, ten wie o czym mówię), wcale nie czuję jakby minął dopiero tydzień od rozpoczęcia roku szkolnego. Nic się nie zmieniło, te same rozczarowania, Ci sami ludzie i ta sama sztuczność, Ja nie chcę taka być. Powtarzam sobie jak mantrę 'jeszcze tylko 9 miesięcy', co nie oznacza oczywiście, że w tym czasie zamierzam czekać i wegetować o nie, nie. Zbyt wielu takich wiecznie czekających poznałam w swoim życiu, by powielać ich błędy. "(...) Cze­kaliśmy i cze­kaliśmy. Wszys­cy. Czy ten łapi­duch nie wie, że od cze­kania ludziom od­bi­ja szaj­ba? Ludzie cze­kają przez całe życie. Cze­kają na lep­sze cza­sy, cze­kają na śmierć. Cze­kają w ko­lej­ce, żeby ku­pić pa­pier toale­towy. Cze­kają w ko­lej­ce po pieniądze. A jak nie mają szma­lu, to cze­kają w jeszcze dłuższych ko­lej­kach po za­siłek. Człowiek cze­ka, żeby położyć się spać, i cze­ka, żeby się obudzić. Cze­ka, żeby się ożenić, i cze­ka, żeby się roz­wieść. Cze­ka na deszcz, cze­ka, aż przes­ta­nie pa­dać. Cze­ka na po­siłek, a kiedy go zje, cze­ka na następny. Cze­ka w pocze­kal­ni u psychiat­ry ra­zem z bandą po­myleńców i sam nie wie, czy jest jed­nym z nich". Nie pozwólcie by Wasze życie było wiecznym czekaniem.
Korzystając z sezonu na pomidory zmajstrowałam taki oto sos, zachęcam do własnych eksperymentów, sosy z surowych pomidorów są wprost obłędne!

Składniki:
  • 2 duże, dojrzałe i jędrne pomidory bez skóry
  • 2 ząbki czosnku
  • 3 liście szałwii
  • gałązka rozmarynu
  • garść suszonych pomidorów (moje były piekielnie słone, więc nie dodawałam już soli)
  • 3 daktyle (lub łyżeczka substancji słodzącej; cukru, syropu z agawy etc..)
  • łyżka oliwy z oliwek
  • ok. 2 garści płatków migdałowych
  • szczypta cynamonu
  • czarny pieprz do smaku 
  • ulubiony makaron
  • liście szałwii i wegański parmezan (lub chociaż podprażone płatki migdałów) do posypania
Przygotowanie:
  1. Wszystkie składniki umieścić w blenderze, miksować przez około 30 sekund. Podawać z makaronem, porwanymi listkami szałwii i wegańskim parmezanem. Smacznego!