niedziela, 22 września 2013

Relacja z Bristolu cz. II

Czas na kolejną dawkę zdjęć z mojego pobytu w Bristolu (pierwszą część relacji możecie zobaczyć tutaj), więc bez zbędnego wstępu zapraszam do oglądania i komentowania.

To ja sącząca piwo imbirowe, w niemalże w pełni wegańskim (do kawy na życzenie klienta podawane jest organiczne, krowie mleko) lokalu o nazwie Cafe Kino. Było to chyba najczęściej odwiedzane przez nas miejsce podczas tych kilkunastu dni. Jedzenie było pyszne i inspirujące (już niedługo rozpocznę swoje eksperymenty z domową farinatą i flapjack'ami)

Dwa przepyszne, soczyste wege burgery z Cafe Kino. Po lewej w towarzystwie surówki z czerwonej kapusty i marchewki w majonezowym sosie, oraz frytek z batatów, a po prawej z sałatą z suszonymi pomidorkami i z pieczonymi ziemniakami.
Okropnie słodki flapjack i ciasto migdałowo-pomarańczowe przełożone kremem. Nie wiem czy wiecie, że na terenie całej Wielkiej Brytanii obowiązuje prawo zapewnienia klientom darmowej wody pitnej, warto zapamiętać ten fakt i w razie potrzeby ubiegać się o swoją należność ;)

Po lewej zestaw trzech sałatek i kawałek paprykowej farinaty, a po prawej farinata solo z ziemniakami i smażoną cebulą.

Pewnego słonecznego i upalnego dnia (wyczytałam, że Bristol jest jednym z najcieplejszych miast Wielkiej Brytanii) wybrałam się z siostrą do najstarszego bristolskiego parku- Brandon Hill, mnóstwo ludzi wygrzewało się na trawie, urządzało pikniki i bawiło się ze swoimi psami. Przyznam, że w moim miejskim parku taki widok jest niespotykany, a szkoda..

Widok na park z wieży
Panorama miasta

A tutaj mały przedstawiciel (a może przedstawicielka?) fauny ze swoją zdobyczą, napotkany w parku
Treściwe angielskie śniadanie przygotowane przez moją siostrę. Bagietki posmarowane wegańskim serkiem i hummusem, fasolka w sosie pomidorowym, kiełbaski Stelli McCartney, pomidorki koktajlowe i smażona cebula z pieczarkami.
Niemalże równie często jak mewy, na bristolskim niebie pojawiały się balony. Co roku w Bristolu odbywa się jeden z największych międzynarodowych festiwali balonów na ogrzane powietrze.
Absolutnie przepyszne dania z azjatyckiej restauracji Tampopo. Gorąco polecam, tym bardziej, że mają całkiem sporo wegańskich pozycji
SS Great Britain to jedno z najfajniejszych muzeów, jakie do tej pory udało mi się odwiedzić. Jest to właściwie statek muzealny, w którym każdy szczegół jest doskonale odwzorowany [od charakterystycznych zapachów w poszczególnych pomieszczeniach (np. formaliny w kabinie lekarzy pokładowych lub łajna w pomieszczeniu ze zwierzętami)po muzykę w sali balowej, a na atrapach potraw skończywszy], dzięki czemu można odnieść wrażenie jakby się było uczestnikiem jednego z dziewiętnastowiecznych rejsów.


Atrapy o których wspominałam i wnętrze muzealnej kuchni pokładowej


Jedno z aut w stylu retro, których wiele jeździło po bristolskich ulicach, wzbudzając mój niekłamany zachwyt
Moja siostra, ja i pięknie ukwiecony skwer (zdjęcie wykonane polaroidem)

W jedną z niedziel chłopak mojej siostry zabrał nas na całodniową wycieczkę za miasto, nie wdając się za bardzo w szczegóły powiem tylko, że był to bardzo udany wypad, a na zdjęciu szyld zapraszający do fabryki cydru

Ruiny

Ja na triangulation point

Clifton Suspension Bridge, czyli most wiszący nad rzeką Avon, jak podaje Wikipedia: Z tego mostu po raz pierwszy na świecie skakano na bungee. Most znany jest z licznych samobójstw. Między rokiem 1974 a 1993 skoczyło z niego 127 osób.

The End

5 komentarzy:

  1. Piękne zdjęcia, cudowne miejsce. Czuję niedosyt, cały wieczór mogłabym oglądać jakie fotki :)

    Pozdrawiam serdecznie i czekam na więcej. No i oczywiście zazdroszczę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to już koniec relacji ;) Mam nadzieję, że wkrótce będzie okazja do opisania innego pięknego miejsca

      Usuń
  2. Ile pysznych smaków! Ile pięknych widoków! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. klimatyczne miasto,a fot. zrobiona polaroidem urzekła mnie najbardziej.moje małe marzenie fotograficzne:)

    m.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety to aparat mojej siostry, ale też w przyszłości planuję zakup, tylko już klasycznego na zdjęcia w kwadratowym formacie. Cudowny jest ten moment gdy z czarnej plamy powoli wyłania się obraz ;)

      Usuń